Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Olga Rudnicka: Życie na wynos proszę! [WYWIAD]

Krzysztof Ratajczak
Olga Rudnicka: Życie na wynos proszę!
Olga Rudnicka: Życie na wynos proszę! fot. arch. Olga Rudnicka
Ostatni rok zmusił Olgę Rudnicką do decyzji o rezygnacji z dotychczasowej pracy jako asystent osób niepełnosprawnych i zajęcia się tylko pisarstwem. Z każdym rokiem liczba obowiązków związanych z napisaniem kolejnej książki rośnie tak jak i oczekiwania czytelników wobec pisarza. Liczne wyjazdy na spotkania zajmują Oldze coraz więcej czasu, których nie chce zawieść. Z młodą śremską pisarką rozmawiamy o zmianach zachodzących w jej w życiu oraz o planach nie tylko literackie na najbliższy rok

Od momentu Twojego debiutu literackiego, minęło już prawie dziesięć lat. Jak przez ten czas zmieniła się Olga Rudnicka?
Przede wszystkim dorosłam. Nadal mam dwadzieścia lat, ale tylko na początku. Na końcu lada moment zacznie figurować dziewiątka. Z pewnością mam teraz w sobie więcej śmiałości niż jako debiutantka. Na spotkaniach z czytelnikami towarzyszy mi wprawdzie stres, ale kolana już się nie trzęsą. Inne zmiany? No cóż, chyba takie same jak u każdej osoby, która z wieku „dziecięcego” przechodzi w wiek „dorosły”.

Jak w dwóch słowach określiłabyś swoją literacką przygodę?
O rany! Tak, to nie jest zwyczajny okrzyk zaskoczenia pytaniem. To odpowiedź na pytanie.

Specyficzny czarny humor, będący już Twoim znakiem rozpoznawczym, pojawia się naturalnie, czy wymaga odrobiny wysiłku?

Właśnie w tym rzecz, że naturalnie. Wiem, wiem, powinnam się z tego cieszyć, ale nadal marzy mi się kryminał z krwi i kości, gdzie czytelnikowi zjeżą się włosy z przejęcia, ale jak widać nic z tego. Taka jestem i taka pozostanę. W gruncie rzeczy, cieszę się z tego. Kolejne powieści są przyjmowane pozytywnie, a ja nie muszę żyć z tymi wszystkimi ludźmi w mojej głowie, lecz mogę ich wysłać w świat.

Ile czasu zajmuje przygotowanie się do rozpoczęcia pracy nad nową książką, czy pomysł zawsze wychodzi od Ciebie, czy może pojawiają się także sugestie z wydawnictwa?
Piszę dwie książki rocznie, ale trudno sprecyzować ile zajmuje powstanie każdej z nich. Pomysły są moje, sugestie wydawcy dotyczą najczęściej poprawek redaktorskich, za które jestem wdzięczna, bo to czego ja nie dopatrzę, czujne oko wychwyci.

Którą swoją książkę lubisz najbardziej, dlaczego?
Kocham moje Natalie, czyli „Natalii 5” jako pierwsza powieść z cyklu jest mi najbliższa, ale ostatnimi czasy bardzo zżyłam się z Emilią Przecinek, bohaterką „Granat poproszę” i „Życie na wynos”. Jest totalnie zakręcona i chętniej przebywa w świecie swoich powieści niż realnym, do tego ma wrażenie, że wciąż jej się coś przytrafia, i nie może pojąć jak to możliwe, że życie wszędzie i zawsze ją dopadnie.

Często w mediach można usłyszeć, że Polacy nie czytają, zgadzasz się z tą opinią?
I tak i nie. Jak popatrzeć na statystyki to włos się jeży, nawet ten długi. Ale potem jadę na spotkanie z czytelnikami i siedzi pełna sala ludzi, którzy naprawdę kochają książki i trudno w te statystyki uwierzyć. Odnoszę natomiast wrażenie - po spotkaniach z młodzieżą - że dla nich czytanie jest czymś wstydliwym, z czym należy się ukrywać. Spotkania z nimi są o tyle trudne, że często traktują je jako coś „lepszego” niż chemia, ale nie na tyle ważnego, by się udzielać. Przynajmniej czasami takie mam wrażenie, natomiast zawsze, podkreślam - zawsze - po spotkaniach z młodzieżą dostaję wiadomości na FB lub e-maila, że spotkanie było super, cieszą się, że mogli mnie poznać i ogólnie to lubią czytać, ale wstydzili się to powiedzieć głośno, żeby klasa się nie śmiała.

Twoja ostatnia książka, ukazała się w maju i ponownie pojawia się w niej postać pisarki Emilii Przecinek, czy to zapowiedź większej serii?
Teoretycznie nie, ponieważ nie mam w głowie trzeciej części, ale sporo czasu spędziłam z dzieciakami Emilii - Kropeczkiem i Kropką, więc poczekam aż dorosną i wtedy kto wie, wszystko jest możliwe.

W swoich wypowiedziach często podkreślasz swoje uwielbienie do kryminałów zagranicznych autorów, a kogo z polskich byś poleciła?
Na pierwszym i niepodważalnym miejscu stawiam Kasię Puzyńską. Kto się nie zgadza, niech podniesie rękę. Nikt? Tak myślałam. A potem, no cóż... Karolina Szewczykowska. To nowe nazwisko na polskim rynku, ale jestem pod ogromnym wrażeniem.

Podczas spotkania w Bodzyniewie na pytanie o ewentualne plany ekranizacji, którejś z Twoich książek, nie byłaś zaskoczona, czy coś jest na rzeczy?
Pytaniem nie byłam zaskoczona, bo padło już wiele razy, ale intuicja Cię nie myli. Jest pomysł ekranizacji „Natalii 5”, ale czy coś z tego będzie, czas pokaże.

Jakie plany na najbliższy rok ma Olga Rudnicka? Nie kusi cię Warszawa, a może mała wieś?
A na co mi Warszawa? Mój warsztat pracy to komputer i wygodne łóżko. I byle był internet to mogę pisać nawet w szałasie. Kocham Śrem, to naprawdę ładne, „zielone” miasto. Nie pociąga mnie betonowa dżungla, prędzej wieś.

Olga Rudnicka: Życie na wynos proszę! [WYWIAD]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto